NAVIGARE NECESSE EST
VIVERE NON EST NECESSE
(żeglowanie jest koniecznością, życie nią nie jest)
Wśród załogi HETMANA, po żegludze w sztormach i szczęśliwych powrotach, zapadła decyzja o współuczestnictwie w wyprawie na najniebezpieczniejsze wody świata. Są już gotowi, 30 grudnia 2007 r. udadzą się samolotem na koniec świata, do Ziemi Ognistej. Na niegościnny ląd, gdzie wiatr i śnieżyce hartują dusze ludzi, aż staną się ostre i twarde jak sople lodu. Na BONA TERRA zamustrują w Ushuaia, miejscu o mrocznej sławie, gdzie krwawe ślady znaczyły szlaki ucieczek więźniów z tamtejszego więzienia. Dzisiaj Ushuaia jest bardzo ważnym, wręcz kultowym miejscem dla żeglarzy z wszystkich kontynentów.
Rzucą cumy i przyjmą kurs wokół Przylądka Horn, owianego mgłą tragedii wzgórza, wystającego pionowo i dumnie ze wzburzonych fal w miejscu, gdzie spotykają się wody napawające lękiem, ponure i ciemne. To magiczne miejsce jest niemym świadkiem zatonięcia blisko dwóch tysięcy statków i żaglowców. Marynarze spod wszystkich szerokości geograficznych przysięgają, że właśnie tam jest przykuty do dna łańcuchami kotwicznymi diabeł. Następnie pokonają szeroką na 1110 km i głęboką na 5000 m Cieśninę Drake'a, odkrytą przez słynnego szesnastowiecznego korsarza i dopłyną w rejon Półwyspu Antarktycznego. Tam odwiedzą Polską Stację Antarktyczną im. Henryka Arctowskiego. Zatoka Admiralicji o powierzchni 122 km 2 i głębokości 500 m. Na początku XX wieku była bazą wielorybników, od 1966 roku ma status Specjalnego Terenu Arktycznego. Na skalistych wybrzeżach pochodzenia wulkanicznego tłoczą się uchatki i pingwiny, a na plażach słonie morskie gotowe na spotkanie z naszymi żeglarzami. Są to: Grzegorz Lemka - prawnik z Gdańska. Cyryl Kotyla - wykładowca na Uniwersytecie Gdańskim. Piotr Mackiewicz - geodeta, geograf, pracownik magistratu w Słupsku. Jerzy Czartoryski - himalaista i miłośnik sportów ekstremalnych.. Aleksander Deptuła - adwokat z Gdyni. Wojtek Pasieczny - inspektor stołecznej drogówki, trzy lata temu opłynął Horn, w tym roku był w rejsie na Grenlandię.
Rejs Fundacji Morskiej Hetman, która jest współorganizatorem "Sails on Antarctica 2007/2008" , z załogą sprawdzoną w sztormach na pokładzie HETMANA poprowadzi kapitan jachtowy Waldemar Waszczyk.
25 stycznia 2008 roku powracającą załogę Fundacji Morskiej Hetman z antarktycznej wyprawy powitali żeglarze i rodziny na lotnisku w Gdańsku.
Byli na Antarktydzie i opłynęli Przylądek Horn na s/y Bona Terra. Zamustrowali 2 stycznia 2008 roku w porcie Ushuaja w Argentynie. Cieśniną Beagle popłynęli do Puerto Wiliams w Chile, skąd wyruszono kursem na południe. Pozostało do nieprzejednanego przylądka około 30 mil morskich, gdy wiatr wzrósł do 9° w skali Beauforta. Załoga była bezsilna walcząc z przeciwnym wiatrem i prądem. W tej sytuacji kapitan podjął decyzję o skierowaniu jachtu kursem na Antarktydę, z zamiarem opłynięcia Hornu w drodze powrotnej.
Do Szetlandów Południowych zostało tylko 50 mil, gdy kolejny sztorm, odrzucił jacht kilkadziesiąt mil na zachód. Po sztormie nastąpiła cisza i załoga mogła dalej kontynuować rejs omijając góry lodowe. W towarzystwie wielorybów, albatrosów, a później fok i pingwinów nastąpiło podejście do Cieśniny Nelsona. Walcząc z prądem do 6 węzłów, załoga jachtu Bona Terra pokonała zdradliwą cieśninę w południe 10 stycznia. Tego też dnia o godzinie 2100 zakotwiczono w Zatoce Admiralicji.
Na załogę czekał ponton wysłany przez Mikołaja Golachowskiego, dyrektora 32 Polskiej Antarktycznej Ekspedycji. Prysznic i tradycyjne ciepłe polskie przyjęcie. Rano 11 stycznia śniadanie w Stacji Polarnej Henryka Arctowskiego i wyjście na lodowiec, na spotkanie z pingwinami i fokami.
W drodze powrotnej silne wiatry z kierunków zachodnich skutecznie odrzucały jacht od południka wyznaczającego trawers Przylądka Horn. 16 stycznia jacht Bona Terra był już tylko 20 mil od Hornu, lecz silny sztormowy zachodni wiatr i prąd oceaniczny skutecznie odrzuciły żeglarzy od nieprzejednanego przylądka. Król wszech mórz i oceanów NEPTUN poddał próbie dzielności żeglarzy na najniebezpieczniejszych wodach świata. Widząc, że załoga strach ogromny przed morskim żywiołem pokonała, uspokoił ocean. 17 stycznia o godzinie 0428 czasu lokalnego (0628 UTC) na prawym trawersie załoga jachtu Bona Terra w odległości 8 kabli minęła latarnię Cabo De Hornos. Opłynięcie Przylądka Horn załoga celebrowała zgodnie z tradycją morską, kapitan wręczył swoją żeglarską czapkę , z którą przepłynął wiele tysięcy mil po morzach i oceanach, pierwszemu oficerowi. Ten wyrzucił ją za burtę nawietrzną ofiarując Neptunowi. Jacht powrócił do Puerto Wiliams, załoga uczciła opłynięcie Hornu w słynnej żeglarskiej tawernie.
19 stycznia w Ushuaia zmustrowano załogę zdrową i szczęśliwą. To był trudny rejs. Przebyto 1425 Mm, 341 godzin w morzu. Ilość godzin żeglugi przy wietrze o sile powyżej 6° B - 102, w tym 40 godzin powyżej 8° B. Rejs przebiegł bez awarii i wypadków morskich.
W dniu 7 marca odbyło się coroczne spotkanie Bractwa Kaphornowców w Gdańsku. Grotmaszt Bractwa Kaphornowców, Admirał Czesław Dyrcz przyjął ślubowanie od załogi Fundacji Morskiej Hetman , zdobywców Przylądka Horn. Zostali braćmi Bractwa, został im nadany przywilej używania przydanego imienia "Albatros Hornu" i noszenia żółtej chusty na lewym ramieniu.
Kapitan s/y Bona Terra Waldemar Waszczyk
|